Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Zanim świat zwrócił mu tchnienie ostatnie,

zdążył wzrokiem przebić

oczy mordercy

co igłą zatrutą

bez człowieczeństwa cząstki,

bez marginesu litości,

rozszarpywał żyły

odbierając szansę ostatnią.

 

Pośród szkieł rozsypanych,

rozrzuconych diamentowym połyskiem

mały pluszowy miś

z krzywo przyszytą łapką

zapłakał czarnymi łzami guziczków.

 

Zły zabierał serce

temu, co dom chciał dać niechcianemu,

miłość i dzieciątka przytulanie,

chroniąc od śmierci

na wysypisku z bublami.

 

W ministerialnej limuzynie

lodem ciężki kuferek

rzuca na szybę

srebrne refleksy chłodnej stali

złączonej uściskiem kajdanek

z przegubem łysego Goliata.

 

Niebo zaczęło odliczać

drobnymi płatkami

białe, ostatnie sekundy

przed wielkim, corocznym spektaklem

Pierwszej Gwiazdki.

 

Chłodem przeszyty na wskroś Zły

pomknął przygarbionym truchtem

chowając pod kitlem jak śnieg białym

skradzione życie w foliowym worku,

tam gdzie Goliata chłodził się kuferek spięty,

a w drugiej dłoni koperta

z plikiem judaszowych banknotów.

 

Wyglądające przez okna dzieci

czekały na akt pierwszy

dorocznego przedstawienia.

Tej jednak drogi

Gwiazda Życia oświetlić nie chciała.

 

Złożyła w niebie veto,

klękając przed Dzieciątkiem,

włożyła mu w rączkę maluśką

czarnej łzy guziczek.

Odwagą swoją strwożona

spojrzała na Dziecię,

a usłyszawszy myśl bożą:

„Idź drogę oświetlać

i zła się nie lękaj,

ni niesprawiedliwości nieprawych”

z kolan naprędce powstała,

i radosnym pędem

wróciła rozświetlić nieboskłon nadzieją.

 

 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

 

W maleńkim domu na przedmieściach

stół zapraszał spóźnionych gości

bielą opłatka, co blaskom świec

opowiadał historię o cudzie,

chwiejącą płomyków radością

wywoływał cienie tańczące na ścianie.

 

Dwoje pięknych sercami ludzi,

splatało swe dłonie

nucąc nad łóżeczkiem

ślicznego bobaska

kolędy, radując się

z największego skarbu miłości.

 

W prywatnej klinice, w sercu miasta

blady ordynator

drżącą, zbrodniczą ręką

pospiesznie pakował akta swoich grzechów

w szablozębną niszczarkę.

 

Dwa piętra niżej

w sali pełnej świeżych kwiatów

konał Ktoś Ważny,

z wielką blizną na piersi -

dowodem pierwszej cudzego życia kradzieży.

 

Truflami zajadane oczekiwanie

stłukło drogą porcelanę życia,

wiadomością,

co koncert świąteczny przerwała

wypadkiem na mieście.

I nikt nie usłyszał ostatniego krzyku,

wśród dźwięku syren strażackich.

 

Wieczorem późnym zmęczony strażak

w choinki blasku

mocno ściskał żonę swą i dzieci

poparzoną dłonią.

Kocham was – szeptał,

a żona dłoń całując rzekła:

„Nic to,

to tylko blizna.”

 

„Trzy przepadły życia -

załkał nieporadnie -

dwóch sanitariuszy i ochronę

z limuzyny wielkiej

ogień strawił doszczętnie,

szans nie dając żadnych,

lecz kierowcę tą ręką

z płomieni wyrwałem.”

 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

W maleńkim domu na przedmieściach,

bezdomny do wczoraj,

wychudzony kot

mrucząc przypatrywał się dzieciątku,

które w zaśmiechu do pięknych sercami rodziców

tuliło mocno małego, pluszowego misia

z krzywo przyszytą łapką...

Ilość odsłon: 931

Komentarze

luty 01, 2018 20:35

Tak, to prawda:
„szkoda, że wigilia nie jest codziennie”

Pozdrawiam

luty 01, 2018 19:57

Szkoda, że Wigilia nie jest codziennie. Dziękuję

Konto usunięte

2-32-32-32-32-3

luty 01, 2018 18:46

Tyle czytałam różnych opowieści wigilijnych. Tyle oglądałam filmów i bajek o tym szczególnym dniu. I z każdej wypływa jak ława miłość. Dobro powraca zawsze w najmniej oczekiwanym momencie. Trzeba się cieszyć tymi małymi rzeczami.
Ładna ta twoja opowieść z misiem z krzywą łapką.
Pozdrawiam cieplutko