Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Drzewiej złota epoka ludzkości świeciła,
żołędziami się żywił tej epoki człowiek,
z drzew dębowych złocistych, a śmierć nie mąciła
złotych myśli człowieka w jego złotej głowie,

ni w sercu jego złotym i przez usta złote
złote słowa spływały poprzez złote uszy,
prosto w serca bliźniacze - karmiły się miodem
nawzajem złote serca szczerozłotych ludzi,

co złote mieli zęby by złote żołędzie
mogli nimi rozgryzać, trawić je, by potem
na złoto je przemienić osiągając pełnię
niedostępną już żadnej kolejnej epoce.

Tej epoce brązowej, w której uzębienie
zbrązowiało ludzkości od jedzenia brązu,
czy epoce żelaza, w której to trawienie
coraz gorszy ma przebieg, na żelastwa mozół

przeżuwania skazany tej epoki człowiek,
więc zęby mu rdzewieją, a "interes złoty"
stomatolożki oraz stomatologowie
ubijają jedynie przez cynowe plomby.

(Bo epoka ta oprócz, że cała z żelaza,
karoserię ma z wierzchu lśniącą, metaliczną,
konserwacji i części zamiennych wymaga,
epoka ta jest również bezwzględnie cyniczną)

Tak właśnie człowiek upadł, loty kulinarne
obniżając stopniowo z epoki w epokę.
Ach, czyżby gorzkie były mu czasy pradawne,
w których księżyc ze złota oraz gwiazdy złote

złote noce zdobiły, a nadejście których
poprzedzały wieczory złociste i ciepłe,
nie trzeba było pasty - zęby się nie psuły
z metalu szlachetnego, matki swoje szczęście

wołały na posiłek - moje złotka drogie
wracajcie na kolację, jutro też dzień złoty
jak ten co mija będzie, a noc sny wam złote
z pewnością pod poduszkę ze złota położy.

Biegły dzieci z uśmiechem złote ząbki szczerząc,
w złote progi domostwa otwarte jak serce,
mama na nie czekała, jak one się śmiejąc.
- Mamusiu, na kolację powiedz nam co będzie?

- Złotka, jak to co będzie... - Żołędzie? - Żołędzie!

- odpowiadała mama.
 





Ilość odsłon: 85

Komentarze

kwiecień 22, 2025 23:07

Może faktycznie ta mama na końcu niepotrzebna, przemyślę. Nadmiar złota w wierszu jak najbardziej zamierzony. Dzięki.

kwiecień 22, 2025 22:12

Zatrzymałam się. Początek zgrabny, choć momentami czułam przesyt – złoto, złoto, złote, złociste… Wiem, że to celowy motyw i ma swój sens w konstrukcji fabularnej, ale dla mnie w kilku miejscach trochę się przelewa.

Budowa raczej klasyczna – strofy czterowersowe, rytm nieregularny, z momentami rozjazdu. Rymy – w większości oszukane, czasem zgrzytają, ale da się je uzasadnić formą, którą przyjąłeś.

Kilka wersów wypada naprawdę dobrze (choćby o interesie złotym i cynowych plombach), są celne, obrazowe i trafiają w punkt. Finał z żołędziami też robi świetną robotę – dla mnie kończyłby się idealnie na:
„– Żołędzie? – Żołędzie.”
Ostatnia linijka z „odpowiadała mama” nie jest potrzebna – moim zdaniem osłabia efekt i trochę spuszcza powietrze z całego napięcia, które wcześniej budowałeś.

Ogólnie – ciekawy tekst, przemyślany koncept. Zapisuję i wrócę jeszcze raz. Lubię, jak wiersz zostawia coś do przegryzienia.

kwiecień 22, 2025 20:56

Dzięki.

kwiecień 22, 2025 18:12

A złoto się ino ostało i jest w cenie :)
Dobry wiersz

kwiecień 22, 2025 10:15

....