Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

objąłem go. Był strasznie zimny. Nic dziwnego, skoro spędził tu noc i chłodny poranek. Zdjąłem swoją bluzę i zarzuciłem mu ją na plecy.

- Chodź mały.

- Antek. Mam na imię Antek. Na cześć mojego przyszywanego dziadka, męża Pani Jadzi. A Pan?

- Gabriel.

- Jak anioł!

- jak anioł – potwierdziłem.

Gdy wstaliśmy z ławki wsunął swoją drobną dłoń w moją. Sięgał mi zaledwie do pasa.

- Ile masz lat?

- Sześć. A Pan?

- Dużo więcej.

- Jestem głodny.

- Popatrz, tam – wskazałem palcem – tam jest ta budka z frytkami. Lubisz frytki?

- Lubię. A Pan?

Roześmiałem się słysząc kolejny raz ten sam zwrot.

- Ja też lubię. Uwielbiam wręcz.

Podszedłem do budki. Młoda kobieta w środku nawet na nas nie spojrzała. Byłem przyzwyczajony do tego, że ludzie, ślepo wpatrzeni w kolorowe ekrany swoich telefonów traktowali mnie jak powietrze. Kupiłem Antkowi duża porcję frytek na wynos i sok pomarańczowy. Pochłaniał je w zatrważającym tempie. Przez chwile miałem nawet obawę, że się zakrztusi.

- Poznajesz coś z tej okolicy? Tu mieszkasz? – w drodze starałem się wyciągnąć z niego jakieś informacje, wskazując na różne ulice, budynki i stare kamienice. Chłopiec nic jednak nie pamiętał i nic nie rozpoznawał.

Usłyszałem znajomy dźwięk dzwonka. No nie, tylko nie teraz. Posadziłem malca na najbliższej ławce i niepewnie wcisnąłem zieloną słuchawką.

- Gratuluję – usłyszałem w telefonie – masz pierwszego.

- Coooo???

- Chłopiec, sześć lat. Zabity wczoraj w parku przez własnego ojca. Za mały, żeby cokolwiek zrozumieć, potrzebował pomocy przewodnika. Bierz go i wracajcie. Mama tu na niego czeka.

Rozłączyłem się i spojrzałem na ławkę.

- Antek, zmiana planów. Zabieram Cię do mamy.

- Hurrraaa!!! – jego buzia się rozpromieniła.

- Ale wcześniej musisz coś zrozumieć. Powoli wytłumaczyłem mu jak wygląda niebo, dlaczego tam idzie. Przyjął to nadzwyczaj spokojnie. Na koniec powiedział coś, co utkwiło mi w pamięci na lata.

- A czy mój tata też kiedyś do nas dołączy? Będę za nim tęsknić. Ja wiem, że nie wolno zabijać, ale on to zrobił bo był bardzo smutny. Pani Jadzia mówiła, że ma depresję. To taka straszna choroba. – wtedy uświadomiłem sobie, że miłość dziecka bywa bezwarunkowa.

To było moje pierwsze zlecenie.
Ilość odsłon: 137

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.