Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Miasto zawisło jak krzywo przybity obrazek
do krzywej ściany w bloku z betonu.

Pożółkłe tapety i poszarzałe firanki z trudem wdychały
kolejne porcje dławiącego dymu z Popularnych,
Klubowych, także Marlboro, ale to nieco później.

Miałam nieodparte wrażenie, że wszyscy wtedy palili,
co popadnie; papierosy, kosze na śmieci, zeschłe liście,
wczorajsze i jutrzejsze dni, a rolnicy i szczęściarze trawę.

Zapamiętałam wioskę słowiańską ( tak ją nazywaliśmy,
calutka była z drewna, do dzisiaj wyciągam drzazgi
igłą do szycia); zazwyczaj plac zabaw dla dzieci
na miarę czasów, z drugiej strony speluna
dla osiedlowych pijaczków sikających do brązowych
albo zielonych butelek po tanim winie.

Najdziwniejszy był  Kwadrat, do którego wpuszczał
lub nie radziecki żołnierz z przyklejonym uśmiechem
i karabinem. Pomogły czerwone kokardy
zdobiące jasne dziewczęce warkocze.

W jednej chwili poczułam się obco, całkiem
zaschło mi w gardle, nie mogłam mówić
po polsku. Zamknięte usta wypełnił żywy
bananowy smak cukierków z czekolady.
Ilość odsłon: 324

Komentarze

sierpień 21, 2022 20:14

Rafale, dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz. Miłego wieczoru.

sierpień 17, 2022 16:19

miasto mojego dzieciństwa, dużo widzę tu zapachów i klimatów z młodości:)

sierpień 07, 2022 13:54

Ja też, dziękuję za odwiedziny.

sierpień 07, 2022 13:13

Ta publikacja nadawała by się do działu prozy.
A nie widzę jej tam?